Kultura firmy

Ostatnia organizacja, dla której miałem okazje pracować, natchnęła mnie do rozważań na temat kultury firmy i zarządzania. Co prawda jej kulturę można zdiagnozować od razu, wykorzystując pojęcie stworzone przez prof. J. Hryniewicza, jako kulturę folwarczną. Przypomnę (pisałem o tym wcześniej - "czy umiesz pędzać ludzi"), iż to rodzaj organizacji w której szef - jak dziedzic na folwarku sprawuje niepodzielne władzę, być może ma do pomocy zarządców, którzy posłusznie wykonują jego polecenia. Dla istnienia tego typu organizacji nie ma potrzeby wizji czy misji - osoba szefa wystarczy.Ten typ kultury już wcześniej opisał J. Bradshow (Twórcza moc miłości). W takich firmach arbitralnie zarządzająca grupa wpływu niekoniecznie musi się pokrywać w formalną strukturą organizacyjną. Obowiązuje twarde zasady gry, oparte na dominacji i wyzysku - gdzie dozwolone dla lidera jest wszystko, co nie zabronione prawem.

Kolejny typ kultury, opisany przez J. Bradshow'a jest zorientowany na ludzi i zadania łącznie. Takie organizacje są przyjazne i otwarte, występuje w nich szacunek, a pracownicy chętne ze sobą współpracują. Poprawna komunikacja dopełnia całość.

I ostatni to rodzaj organizacji opartej na mistyfikacji. To właśnie tutaj występują największe rozbieżności pomiędzy kulturą deklarowaną a faktyczną. Takie organizacje na zewnątrz udają, iż są przyjazne i z zewnątrz są tak postrzegane. Popularni liderzy, często zbierający laury biznesowe. ale faktycznie taka organizacja wewnątrz przypomina sektę, w której z jednej strony deklaruje się miłość,  a z drugiej doprowadza do zniszczenia. Stopień zakłamania i obłudy może być różny. Jeden ze znajomych mi liderów sformułował to krótko przedstawiając swoje życiowe credo - "wstyd to kraść i z d.... spaść" - reszta jest dozwolona.

Oczywiście - deklarowany, czy faktyczny typ kultury organizacji nie musi mieć wpływu na jej efektywność. Każda z kultur może ją wymusić i wykreować. Nie oceniam tez etyki zarządzających.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz